Cudowny post o cudownym miejscu. Może już skończę z tymi cudami, jeśli jesteś mądry (skoro czytasz mojego bloga to nie wątpię w to!) to zrozumiesz, że coś jest na rzeczy... Coś chyba jest - cud w Asyżu!
Jeśli jesteś moim wiernym fanem, w co nie wątpię, powinieneś wiedzieć, że byłem na wakacjach we Włoszech. Trochę zbieg okoliczności, bo byłem w dwóch różnych "Roseto" :p pierwszym było miasteczko Roseto degli Abruzzi, a drugim Roseto, o którym dziś mowa...
Pewnej nocy Franciszek miał bardzo silne pokusy, przez co jego wiara była bardzo zachwiana. Postanowił się rzucić w krzaki ostrych róż, aby odpędzić złe myśli i się zmienić na lepszego.
Ogród był dość duży, niestety za szybą... Mimo tego, w całym sanktuarium roztaczała się woń róż...
Do rosario idzie się przez korytarz idący z bazyliki. W tamtym to korytarzu żyją sobie dwa białe gołębie (turkawki). Poczułem szacunek nie znając ich historii. Okazało się jednak potem, że te gołębie ZAWSZE tam są, obok figurki świętego Franciszka z Asyżu... Czy to nie jest kolejny cud?
Swoją drogą, wszystkiego najlepszego wszystkim mamom w dniu mamy! Róże są idealnym prezentem na dzień mamy. Najlepiej takie bez kolców :D !