poniedziałek, 31 lipca 2017


Godzina 17:25. Stacja paliw na krajowej E-siódemce.
Wracam z rodzinką z Południa. Jesteśmy straszliwie głodni. Zmuszeni brakiem wyboru, dwie godziny temu w Krakowie zjedliśmy w Makdrajwie Burger Kinga. Brzuchy powoli dają się we znaki. Ja śpię, samochód nagle staje. Już nie śpię. Budzę się, mam zdrętwiałą rękę - spałem na niej. Mama mi mówi, że zaraz będziemy jeść w tej restauracji z oranżerią, którą mijaliśmy po drodze. "Najs - w takim razie wstaję i zakładam buty."

LOSOWY POST: