Dzisiejszy post jest bardzo ważny szczególnie w tej chwili, gdy zaczynamy robić rozsady na wiosnę i wszystko zaczyna odżywać. Jest to też moment, kiedy w sklepach pojawiają się różnego rodzaju rośliny, bulwy i nasiona. Możemy się świetnie bawić kupując je i wprowadzając do domu, ale niestety miejsce na parapecie samo się nie zrobi. Dlatego przychodzę dzisiaj z kolejną metodą po grupowej kiełkowalni na zorganizowanie właśnie naszego parapetu!
Gdy pisałem post o cytrynie, poleciłem korzystanie z uciętych butelek plastikowych jako mini-szklarni. Ta metoda jest sprawdzona, działa i pomaga roślinom potrzebującym wyższej wilgotności powietrza. Jednak gdy wszystkie rośliny na naszym parapecie potrzebują takich mini szklarni "szytych na miarę", zaczyna się robić tłoczno i niebezpiecznie. Ostatnie dlatego, że te mini szklarnie butelkowe są dość wywrotne a ich środek ciężkości jest usytuowany bardzo wysoko.
Wyjściem z tej sytuacji jest zrobienie jednej, dużej szklarni przykrywającej dużą część parapetu. Postawimy na podstawce z plastiku wypełnionej keramzytem nasze doniczki a całość przykryjemy naszą mini-szklarnią.
Zacznijmy od teorii. Potrzebne nam będą odpowiednie rzeczy.
Podstawka plastikowa. Najlepiej zaopatrzyć się w dużą ich ilość u producenta, ponieważ są ona baardzo przydatne w domowej uprawie roślin. Można je zastąpić mniejszymi, lub tym, co dysponujemy. Ważne, aby można było w środku postawić dużo doniczek, aby było nieprzemakalne i dość niskie.
Rama szklarni. Wykonałem ją ze zdrewniałych łodyg lasecznicy, które przywiozłem z Włoch. Oczywiście można użyć też naszych polskich kijów, można kupić długie tyczki bambusowe i następnie je pociąć, można użyć metalowych prętów (cienkich!), do wyboru, do koloru!. Ważne, aby były sztywne i dały się łączyć między sobą za pomocą kleju, spoiwa czy bo ja wiem czego!
Szyby szklarni. Użyłem folii spożywczej, przez co moja szklarnia jest bardzo delikatna. Jednak jest o wiele lepiej, niż się spodziewałem. Ta, której użyłem okazała się być naprawdę solida. Można zastąpić ją innego rodzaju folią. Ważne, aby była lekka, nieprzemakalna, przezroczysta i najlepiej solidna.
Klej, sznur, taśma klejąca. Tutaj mamy wybór. Stylizacja szklarni zależy od naszego wyboru. Czy chcemy mieć dobrą, mocną, ładną szklarnię i sklejone pędy okręcimy sznurem jutowym, czy lekko zakleimy brzegi taśmą jest zależne od nas w 100%. Ja potrzebowałem szklarni szybko, aby zapewnić jak najlepsze warunki sadzonkom z Ogrodu Botanicznego do ukorzeniania, nie miałem więc czasu się bawić w zbędne dekoracje. Użyłem pistoletu na klej, sznura prawie, że nie. Na razie moja kreacja świetnie się trzyma!
Udostępniam Ci mały schemat jak się zabrać za produkcję szklarni powyżej. Więc gdy już będziesz mieć 12 elementów ramy, zabierz się za sklejanie ich ze sobą. Zacznij od podstawy ( 2 elementy l, 2 elementy y) i odmierz elementy tak, aby pasowały jak najlepiej do swojej doniczki. Od razu sklej drugą, dokładnie taką samą formę, która będzie "dachem" szklarni
Następnie doklej do podstawy 4 elementy x pionowo, poczekaj, aż się usztywnią i na to naklej dach szklarni.
Jeśli wszystko poszło dobrze, czego jestem pewien, masz już gotową ramę szklarni! Możesz się zabrać za klejenie szyb :) To jest ten moment, gdy trzeba trochę pokombinować... Należy tak to zrobić, aby nie było dziur, aby wszystko było szczelne. Założyć szybę na 5 stron, zostawić otwór tylko od spodu, gdzie będą rosnąć nasze kwiatki.Bardzo tutaj pomaga taśma klejąca, uszczelniająca folię spożywczą.
Tak wygląda efekt - szklarnia znajduje się na środku parapetu i rosną w niej najbardziej wymagające rośliny wraz z ukorzeniającymi się sadzonkami. Na chwilę obecną nie potrzebują tak wysokiej szklarni, ale chociażby to awokado po prawej stronie by się w niej czuło bardzo dobrze nawet na wysokość. Tak więc zbudowanie szklarni to dla nas zabawa trwająca około godziny na weekend, a dla roślin może stanowić niesamowicie istotny element życia! To tak jakby nas z Syberii (gdy jest za zimno) lub z Sahary (gdy grzeją kaloryfery!) przeniesiono na śródziemnomorską plażę (gdzie jest wilgotno, ciepło).
Po lewej stronie bardzo dobrze widać wspomnianą wyżej grupową kiełkowalnię będącą w trakcie wietrzenia. Jeśli zwrócisz uwagę, rośnie w niej tłusztosz, który ma za zadanie wyjadanie dostających się ta ewentualnie robaków (meszek, komarów przede wszystkim.)
W razie potrzeby porady, pisz!
Gdy pisałem post o cytrynie, poleciłem korzystanie z uciętych butelek plastikowych jako mini-szklarni. Ta metoda jest sprawdzona, działa i pomaga roślinom potrzebującym wyższej wilgotności powietrza. Jednak gdy wszystkie rośliny na naszym parapecie potrzebują takich mini szklarni "szytych na miarę", zaczyna się robić tłoczno i niebezpiecznie. Ostatnie dlatego, że te mini szklarnie butelkowe są dość wywrotne a ich środek ciężkości jest usytuowany bardzo wysoko.
Wyjściem z tej sytuacji jest zrobienie jednej, dużej szklarni przykrywającej dużą część parapetu. Postawimy na podstawce z plastiku wypełnionej keramzytem nasze doniczki a całość przykryjemy naszą mini-szklarnią.
Jak się za to zabrać?
Zacznijmy od teorii. Potrzebne nam będą odpowiednie rzeczy.
Podstawka plastikowa. Najlepiej zaopatrzyć się w dużą ich ilość u producenta, ponieważ są ona baardzo przydatne w domowej uprawie roślin. Można je zastąpić mniejszymi, lub tym, co dysponujemy. Ważne, aby można było w środku postawić dużo doniczek, aby było nieprzemakalne i dość niskie.
Rama szklarni. Wykonałem ją ze zdrewniałych łodyg lasecznicy, które przywiozłem z Włoch. Oczywiście można użyć też naszych polskich kijów, można kupić długie tyczki bambusowe i następnie je pociąć, można użyć metalowych prętów (cienkich!), do wyboru, do koloru!. Ważne, aby były sztywne i dały się łączyć między sobą za pomocą kleju, spoiwa czy bo ja wiem czego!
Szyby szklarni. Użyłem folii spożywczej, przez co moja szklarnia jest bardzo delikatna. Jednak jest o wiele lepiej, niż się spodziewałem. Ta, której użyłem okazała się być naprawdę solida. Można zastąpić ją innego rodzaju folią. Ważne, aby była lekka, nieprzemakalna, przezroczysta i najlepiej solidna.
Klej, sznur, taśma klejąca. Tutaj mamy wybór. Stylizacja szklarni zależy od naszego wyboru. Czy chcemy mieć dobrą, mocną, ładną szklarnię i sklejone pędy okręcimy sznurem jutowym, czy lekko zakleimy brzegi taśmą jest zależne od nas w 100%. Ja potrzebowałem szklarni szybko, aby zapewnić jak najlepsze warunki sadzonkom z Ogrodu Botanicznego do ukorzeniania, nie miałem więc czasu się bawić w zbędne dekoracje. Użyłem pistoletu na klej, sznura prawie, że nie. Na razie moja kreacja świetnie się trzyma!
Trochę praktyki...
Udostępniam Ci mały schemat jak się zabrać za produkcję szklarni powyżej. Więc gdy już będziesz mieć 12 elementów ramy, zabierz się za sklejanie ich ze sobą. Zacznij od podstawy ( 2 elementy l, 2 elementy y) i odmierz elementy tak, aby pasowały jak najlepiej do swojej doniczki. Od razu sklej drugą, dokładnie taką samą formę, która będzie "dachem" szklarni
Następnie doklej do podstawy 4 elementy x pionowo, poczekaj, aż się usztywnią i na to naklej dach szklarni.
Jeśli wszystko poszło dobrze, czego jestem pewien, masz już gotową ramę szklarni! Możesz się zabrać za klejenie szyb :) To jest ten moment, gdy trzeba trochę pokombinować... Należy tak to zrobić, aby nie było dziur, aby wszystko było szczelne. Założyć szybę na 5 stron, zostawić otwór tylko od spodu, gdzie będą rosnąć nasze kwiatki.Bardzo tutaj pomaga taśma klejąca, uszczelniająca folię spożywczą.
Tak wygląda efekt - szklarnia znajduje się na środku parapetu i rosną w niej najbardziej wymagające rośliny wraz z ukorzeniającymi się sadzonkami. Na chwilę obecną nie potrzebują tak wysokiej szklarni, ale chociażby to awokado po prawej stronie by się w niej czuło bardzo dobrze nawet na wysokość. Tak więc zbudowanie szklarni to dla nas zabawa trwająca około godziny na weekend, a dla roślin może stanowić niesamowicie istotny element życia! To tak jakby nas z Syberii (gdy jest za zimno) lub z Sahary (gdy grzeją kaloryfery!) przeniesiono na śródziemnomorską plażę (gdzie jest wilgotno, ciepło).
Po lewej stronie bardzo dobrze widać wspomnianą wyżej grupową kiełkowalnię będącą w trakcie wietrzenia. Jeśli zwrócisz uwagę, rośnie w niej tłusztosz, który ma za zadanie wyjadanie dostających się ta ewentualnie robaków (meszek, komarów przede wszystkim.)
W razie potrzeby porady, pisz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz