W zeszłym roku zbytnio nie ucierpiały. Jeden, późno sadzony, wielki pęd Fylostachysa złocistego kompletnie przemarzł, nie wypuszczając odnóżek na wiosnę. Fargesia rufa wyszła z zimy bez szwanku, Fylostachys złotobruzdowy stracił część liści, które wyschły podczas mocniejszych mrozów, ale na wiosnę odrosły większe i piękniejsze :)
Zastanawiam się, jak będzie z sasą. Podobno po każdej zimie traci większość liści, podobno toleruje temperaturę spadającą aż do 20 stopni Celsjusza poniżej zera.
O rufę się nawet nie martwię, ponieważ widzę, jak dobrze się trzyma. Wypuszczała pędy przez cały sezon, nawet teraz. Potroiła swoją wielkość w trochę ponad rok czasu. Dodatkowo zeszła zimę trzymała się znakomicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz